poniedziałek, 7 listopada 2016

Żegnamy północną część Tajlandii.

Zatem,  jak dostaliśmy się do MAE HONG SON?? nie wytrzymalismy i wyruszyliśmy na północ na motocyklu:-) poczuliśmy ducha przygody :-) zwłaszcza ja w kasku spawacza :-) 
Jak przystało na podróż poślubna -róż,  serca 💕 i łabądki w hotelowym pokoju:-) zdjęcia z trasy z motocykla -takie wychodzą mi najlepiej :-)

W tak zwanym między czasie Jurek polował na nową Afrykę :-) upolował :-) i... się z niej wyleczył...  cóż waży kobicina.... 


I na koniec wioska, jedna bodaj z trzech,  w której mieszka plemię, gdzie kobiety od 5roku życia zaczynają ozdabiać swe szyje metalowymi obręczami. Tutaj mieliśmy bardzo mieszane uczucia, w zasadzie odechciało nam się tam być gdy uswiadomilismy sobie ze czujemy się jak w ludzkim zoo :-( Okazuje się ze ponad połowa kobiet nosi obręcze ze względu na przemysł turystyczny, niewiele już wspólnego jest z tradycją..  

Wróciliśmy zatem do Chiang Mai i stąd dziś wyruszamy na południe na wyspę Koh Phan - gan - tutaj plazing lezing smazing:-)
Buziaki

4 komentarze:

  1. Halo halo niespieszni- czyżbyście do MAE HONG SON jechali tym motorkiem który rozwijał 30-40 km/h w zależności od usadowienia? :-) miłego leniuchowania życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze się okaże, że Jurek rundkę na nowej AT zrobi w Tajlandii, bo w PL nie dało rady... ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. No coz Mae bylo na hondzie cb 500x. I byl to fajny wybor. Na skutim z 1865 zakretami nie dalibysmy rady. Co do nowej At to tak jak szybko sie zakochalem to sie rownie szybko odkochalem 😁. Powod strasznie wielka krowa o chyba juz z takich sprzetow wyroslem. A propos stan zakochania w Moni bez zmian na mega wysokim poziomie 😁.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń